Szkoła Asasynów #3

By | sobota, listopada 22, 2014 Zostaw komentarz

Wchodząc do zamglonego lasu, Silmarilia czuła niepokój nie tylko przez czekające na nią niebezpieczeństwo, ale także przez rozstanie z Corvo. Nie chciała się odwracać, by spojrzeć na niego ostatni raz. Wolała zapamiętać piękne pożegnanie.

Idąc powoli wzdłuż ścieżki mijała coraz więcej pięknej roślinności. Jej uwagę najbardziej przyciągały kwitnące kwiaty. Las słynął z pięknych czerwonych róż, których było w tym miejscu najwięcej, lecz ona skupiała się na liliach i goździkach. Chciałaby patrzeć na nie dłużej, lecz ścieżka z kwiatami się kończyła i w momencie gdy to zauważyła, usłyszała szum wody. Zaciekawiona szła w kierunku dźwięku, po czym zauważyła w oddali potok i mały wodospad. Historie o puszczy zawsze brzmiały groźnie i wmawiano jej, że to miejsce jest piekłem. Jednak w tym momencie wydawało jej się jakby trafiła do raju. Gdy podziwiała ten piękny widok, kątem oka zauważyła zarys zwierzęcia niedaleko wodospadu. Okazało się, że jest to koń. I to niezwykły. Był siwy, zgrabny, a jego poza wyglądała niezwykle elegancko i dostojnie, jakby był dumny z siebie. Silmarilia miała już w swoim życiu wiele razy do czynienia z tymi majestatycznymi wierzchowcami, ale tak pięknego konia jeszcze nie widziała. Miała niezwykłe podejście do zwierząt, więc spokojnie do niego podeszła patrząc na jego świecącą sierść.

Gdy dochodziła do niego patrząc ciągle w jego oczy, miała już wyciągniętą rękę, by móc go dotknąć. Koń się zbliżył, po czym gwałtownie się odsunął i pogalopował w dal. Silmarilia bez zastanowienia ruszyła za nim, nie myśląc co robi, to był nagły impuls. Asasynka pewnie już dawno by zgubiła ślad za koniem, gdyby nie jej maska, która zwiększała zasięg wzroku. Do tego miała na tyle silne nogi, by móc biec bez zmęczenia po poprzewracanych drzewach. Trening w szkole również jej w tym pomógł. Dzięki niemu pokonywała przeszkody nie tracąc czasu. Zauważyła w oddali jak koń zaczyna zwalniać aż w końcu się zatrzymał. Spojrzał w jej kierunku i czekał. Zdziwiona dziewczyna również zwolniła tempo i zaczęła spokojnie iść w kierunku konia. Teraz była bardziej pewna siebie i spokojniejsza. W końcu udało jej się dotknąć jego pyska. Zadowolona z sukcesu zaczęła go głaskać, a jej ręka szła zmierzała powoli w kierunku jego szyi aż złapała za jego grzywę. Wtuliła się w niego, by usłyszeć bicie jego serca. Koń jej zaufał i pozwolił, by go dosiąść. Gdy Silmarilia w końcu usiadła na nim wygodnie, poczuła się pewnie i bezpiecznie. Zgrabny, jasny i majestatyczny wierzchowiec idealnie wpasowywał się w urodę dziewczyny, dzięki czemu wyglądała tak zjawiskowo, że aż nierealnie, a jej jasna cera była jeszcze bardziej oślepiająca. Ciesząc się chwilą, zupełnie zapomniała gdzie jest. Przypomniała sobie, że w każdej chwili może ją coś zaatakować, po czym ruszyła z koniem, by dłużej nie zostawać w jednym miejscu. Na początku zaczęła wolnym tempem, by móc rozkoszować się zapachem i pięknością otaczającej jej przyrody. W końcu zachciała więcej i postanowiła pogalopować jak najszybciej, uważając przy tym na kondycje konia. Z oddali wyglądali by na dwa promieniste obiekty, gdyby nie falujące na wietrze włosy Silmarili. Długie, jasne włosy z płomienistymi końcówkami były najbardziej widocznym elementem, przez co już z daleka można by było ją ujrzeć. Podczas jazdy poczuła dziwne uczucie jakby nie była sama. Zatrzymała konia i rozejrzała się, by uważnie rozejrzeć się po okolicy. Przez chwile nic nie słyszała, ani nie widziała, lecz zaraz przed tym jak miała ruszyć dalej, usłyszała szeleszczące drzewa kilkanaście metrów od niej. W jej kierunku poleciała strzała, która przeleciała kilka centymetrów od jej policzka i trafiła w ziemię. Natychmiast ruszyła z koniem przed siebie, by jak najszybciej opuścić ten teren. W tym samym momencie z drzew wyłoniło się kilku elfów, którzy ruszyli w pogoń skacząc po gałęziach.

Pościg zwiększał tempo do momentu aż Asasynka nie znalazła się na pagórku otoczonym przez drzewa. Między nimi była zbyt ciasna przerwa, by móc wjechać w nie na koniu. Odwrót nie wchodził w grę, ponieważ elfy były już tylko kilka metrów za nią. Szybko zsiadła z konia i pogoniła go, by się oddalił kawałek. Wyciągnęła swoją szablę ozdobioną szmaragdami i natychmiast odbiła strzałę, która leciała w jej kierunku. Gdy elfy znalazły się już dwa metry przed nią zatrzymali się i wszyscy naraz wyciągnęli swój oręż. Silmarilia szybkim ruchem zdjęła swoją maskę i rzuciła w kierunku stojącego niedaleko konia. Czekając na ich ruch wysunęła ukryte ostrze znajdujące się w drugiej dłoni i uważnie obserwowała przeciwników. Gdy ci gwałtownie ruszyli w jej kierunku, nagle zapadła się pod nimi ziemia i wszyscy zniknęli. Zaskoczona dziewczyny schowała ukryte ostrzę i ostrożnie podeszła do dziury. Było zbyt ciemno, by móc coś zobaczyć, więc poszła w kierunku konia i podniosła lezącą na ziemi maskę, po czym podeszła do wierzchowca i pogłaskała go po pysku. Założyła maskę i ponownie zajrzała w czeluść. Ujrzała jedynie ciała leżące w wodzie. Zaciekawiona co może się jeszcze tam kryć zeszła ostrożnie, trzymając się korzeni znajdujących się na ścianach zapaści. Znalazła się w małym pomieszczeniu pełnym kwiatów róży, rozejrzała się wokół i zobaczyła jedynie ciemny korytarz za sobą. Podeszła do jednego z ciał, by sprawdzić czy faktycznie są martwi. Gdy już miała go dotknąć usłyszała za sobą dźwięk nadchodzących kroków. Odsunęła się od ciała i spojrzała w kierunku korytarza znajdującego się za jej plecami. W ciemnościach ujrzała jedynie zarys sylwetki zmierzającej w jej stronę…
Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: