[Recenzja] Looking up at the Half-Moon

By | wtorek, października 28, 2014 Zostaw komentarz
Anime przyzwyczaiło mnie do tytułów pełnych akcji i braku logiki. Nie jestem może jakimś wielkim znawcą takich seriali, ale nie znam innego tytułu, który opowiadałby tak dobrą i prawdziwą historię, jaką możemy poznać w Looking up at the Half-Moon.

Bohaterem jest Yuuichi Ezaki, siedemnastolatek, który trafił do szpitala z powodu zapalenia wątroby. Pobyt w budynku wlecze się niemiłosiernie, przez co młodzieniec nie może usiedzieć na miejscu i często się wymyka, by choć na chwilę wrócić do normalnego życia i pograć chociażby z przyjacielem na konsoli. Pewnego dnia do kliniki przeniesiona zostaje Rika Akiba, rówieśniczka Yuuichiego. Ta natomiast ma wrodzoną wadę serca i większość życia spędziła w takich ośrodkach. 
Pomimo nietowarzyskiego charakteru Riki, oboje zaczynają się dogadywać, aby ostatecznie zostać przyjaciółmi. Resztę historii można sobie dopisać już na własną rękę…

Większość historii miłosnych jest oklepana i podobna do siebie, rzadko kiedy pojawia się coś oryginalnego, co potrafi zaskoczyć. Looking up at the Half-Moon jest jednak wyjątkiem i potrafi nieźle wciągnąć do samego końca. Dobrze, że nie zrobiono z tego dłuższej serii, bo fabuła opowiedziana w sześciu odcinkach ma idealną długość. Opowieść trzyma tak dobry poziom głównie dzięki autentyczności bohaterów, jak i otoczenia. To właśnie postacie są największą zaletą tytułu. Yuuichi, który z pozoru jest normalnym chłopakiem, po poznaniu Riki zupełnie się zmienia. Dzięki dziewczynie dojrzewa i zaczyna zastanawiać się nad życiem. Przez cały czas stara się robić wszystko, by uszczęśliwić chorą dziewczynę, żeby choć na chwilę pojawił się uśmiech na jej twarzy. Nawet Rika zaczyna się zmieniać. Z początku była niedostępną, zamkniętą w sobie cichą dziewczyną bez żadnego towarzystwa. Dzięki chłopakowi po raz pierwszy zaczęła naprawdę żyć. Nawet tak małe czynności jak pójście do szkoły, są dla niej wielkim, nowym przeżyciem. Dzięki tym wszystkim, z pozoru małym rzeczom oboje zaczynają coś do siebie czuć, co doprowadza do niesamowitego, trzymającego w napięciu zakończenia, które potrafi wzruszyć.
Anime trzyma się nie tylko dzięki głównym bohaterom, bo postacie drugoplanowe są równie interesujące. Jest pielęgniarka, która co chwile musi pilnować, by Yuuichi nie uciekał ze szpitala i ciągle się z nim droczy. Lekarz Riki, który może nawet jest najciekawszą postacią całego anime, bo ma naprawdę niesamowitą, dramatyczną przeszłość i nigdy nie wiadomo co zrobi. Jest również kolega Yuuichiego, który co chwile nosi maskę zebry, by inni w szpitalu go nie poznali. Są też inne, mniej ciekawe postacie, które pojawiają się od czasu do czasu. Każdy ma swój własny charakter i wszyscy są sympatyczni, a co najważniejsze, realistyczni. Każdy z nich mógłby istnieć w prawdziwym świecie.

Przez cały czas anime jest spokojne i nie znajdziemy tu żadnej akcji. No może poza kilkoma momentami, gdzie postacie robią dość absurdalne czynności. Całość jednak skupia się na opowiedzeniu słodkiej, lecz dramatycznej historii i nawet jeśli w jakimś momencie pokazana jest śmieszna scena lub dialog, to chwilę później twórcy przypominają nam o tym, że to nie jest taka szczęśliwa opowieść, i że w każdej chwili może zakończyć się ona tragicznie. Jeśli chodzi o stronę graficzną, produkcja niczym nie zaskakuje, ale to dobrze, w końcu to nie wygląd jest w tym przypadku najważniejszy. Postarano się o oddanie emocji, gdy postacie milczą. Mimika twarzy jest tu istotna, w końcu często ważne jest to, czego postacie nie mówią wprost.

Zapewne ta produkcja nie każdemu przypadnie do gustu. Jednak jeśli lubicie spokojne tempo i wzruszające historie, to naprawdę warto zainteresować się tym tytułem, z pewnością nie będzie to strata czasu.
Nowszy post Strona główna

0 komentarze: